Cześć .
Mamy dla was wyniki pierwszego etapu. Ale najpierw zgłoszenia.
» Ania // house-of-anubis-info «
» Rutter HOA «
» Isabell^^ // scenariusze-tda--by-nina «
» Ita // scenariusze-houseofanubis «
» Sylwia // wszystko-o-tda «
Okej. Więc teraz są wasze opowiadania i punktacja. Kinga ocenia oddzielnie , Dominika również i punktujemy dodając ; d Maksimum od jednej redaktorki : 20 pkt. Razem - 40 pkt.
BŁĘDY PODKREŚLIŁAM I WYTŁUŚCIŁAM!
Ania // hoai
Wszyscy już wyjechali . Są wakacje , czas się bawić . Tylko ja zostałam . Mimo , że Jerome i Mara chcieli bym jechała z nimi , ja zostałam . Jako jedyna uczennica tej szkoły , która nie ma już gdzie wracać . To jest mój 3 rok nauki w tej szkole . Mój brat i jego "narzeczona" już ją ukończyli . Ojciec w tragicznych okolicznościach zmarł . Mogłam wtedy pójść tam z nim i go uratować ale ja wolałam zostać w tej szkole i odkryć coś co pewnie nie istnieje ! Zawsze chciałam mieszkać w Domu Anubisa . Niestety . Mieszkam w Domu Izydy . Pff . Głupia nazwa . Zwłaszcza , że tam ma się znaleźć nowe pokolenie uczniów . Może będzie ktoś miły ? Nie wiem . Ale na pewno , nie chcę byś tu . Mam mętlik w głowie . Nie wiem co mam robić . Pomocy .-Poopy ! - słyszę znajome mi krzyki .
Dopiero po chwili uświadamiam sobie , że to krzyki mojego ojca ! Biegnę co sił w nogach w pogoni za krzykiem . Aż docieram tu ... "Strych to miejsce , gdzie nie powinno was być , gdyż trzymam tu swoje pamiątki rodzinne" - Victorique zawsze tak mówiła . Wejść ? Może te krzyki są prawdziwe , może jest jeszcze szansa , a mój ojciec żyje . Wchodzę . Jak tu strasznie . Wszędzie dookoła jakieś , dziwne egipskie pisma , posążki i tym podobne . Przecież tutaj nikt nie jest związany z Egiptem , ten dom nie ma historii ! Mojego ojca tu nie ma ... Jednak coś każe mi szperać w tych rzeczach . I znajduję fragment artykułu .
Dopiero po chwili uświadamiam sobie , że to krzyki mojego ojca ! Biegnę co sił w nogach w pogoni za krzykiem . Aż docieram tu ... "Strych to miejsce , gdzie nie powinno was być , gdyż trzymam tu swoje pamiątki rodzinne" - Victorique zawsze tak mówiła . Wejść ? Może te krzyki są prawdziwe , może jest jeszcze szansa , a mój ojciec żyje . Wchodzę . Jak tu strasznie . Wszędzie dookoła jakieś , dziwne egipskie pisma , posążki i tym podobne . Przecież tutaj nikt nie jest związany z Egiptem , ten dom nie ma historii ! Mojego ojca tu nie ma ... Jednak coś każe mi szperać w tych rzeczach . I znajduję fragment artykułu .
Nastolatka zamordowana w prywatnej szkole w Wielkiej Brytanii .
Donoszą tutejsze media . Podobno w szkole prywatnej , a dokładnie w Domu Izydy została najprawdopodobniej zamordowana 16 letnia Nina Martin . Dziewczyna mieszkała w sąsiednim domu który nosił nazwę Anubisa . Nikt jednak nie wie jak dziewczynę zabito , mimo wszystko dom został przeszukany , gdzie policja znalazła tajemnicą miniaturę domu . Widniał na niej napis "Jej karą będzie ka...Nie dokończony materiał - myślę .
Ja ją przecież znałam ... ale mi wszyscy mówili , że ona wyjechała , dlaczego się nie zorientowałam kiedy były tu oddziały policji , byłam taka głupia . Ja Poopy Clarke , ta która ma umysł Sherlocka nie dowiedziała się tak głupiej rzeczy ...
-Poopy , pomóż ! - to już nie był głos mojego ojca ... to była Nina
Kinga :
Pomysł : 5/5
Zgodność z tematem : 5/5
Długość : 3/5
Błędy : 3/5
Razem : 16/20
Komentarz : Mogło by być dłuższe. Nie mam się do czego przyczepić.
Dominika :
Pomysł : 5/5
Zgodność z tematem : 4/5
Długość : 4/5
Błędy : 3/5
Razem : 16/20
Ogólnie : 32/40
Resmin :
ROŹDZIAŁ
PIERWSZY
Tajemniczy
list
Ulica
Queen, na tej właśnie ulicy mieszkało państwo Millington.
Dom był
bajeczny! Wyróżniał się z pośród innych nie tylko różowym
kolorem ,ale i wielkimi rozmiarem.
-Amber,
Zejdź szybko!- krzykneła mała, drobna, brunetka.
Mała
brunetka miała na imię Lisa. Miała zaledwie 7 lat i było o wiele
młodsza od swojej starszej siostry.
-Co
znowu?
-List
do ciebie!- powiedział Lisa
-
O,ciekawe od kogo. Kto się tak trudził ,żeby wysłać list. Ludzie
mamy XX w, istnieją sms’y!
- A
może to od twojego wielbiciela? Otwieraj! – zaproponowała 7-latka
-Teraz
nie, właśnie pomalowałam paznokcie,ide na góre.- powiedziała
lekko zirytowana nastolatka.
Pokój
jej był różowy. Ściany poobklejane były plakatami największych
amerykańskich gwiazd. Dziewczyna usiadła na fotelu, odczekała
chwile by lakier mógł wyschnąć ,aż wreszcie otwarła koperte.
Znajdował się w niej list.
HOGAWART SZKOŁA
MAGI I CZARODZIEJSTWA
Szanowna
Pani Millington,
mamy
zaszczyt panią poinformować ze została pani przyjęta do Hogwartu.
Dołączamy listę książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna
się 1 września.
Z wyarazami szacunku Ministerstwo
McGonagal
Amber
mówiąc w prost opadła szczęka. Rodzice jej nie mówili nigdy ,że
w jej mugolskiej rodzinie
była kiedyś czarownica lub czarodziej. Podekscytowana dziewczyna
zbiegła na dół.
Zastała
matkę w kuchni. Kobieta właśnie przygotywała obiad. Po całym
domu roznosił się zapach kurczaka.( :D)
-Mamo,mamo!
–krzyczała
-Co
się stało, kochanie?
-Dostałam
się do Hogwartu!- oznajmiła uradowana dziewczyna
-Gdzie,
co to?- powiedziała, po krótkim zastanowieniu matka
-To
szkoła do czarodzieji, rozumiesz?!
Kobieta
podeszła do dziewczyny i dotkneła jej czoła.
-Kotku,
dobrze się czujesz? Idź się położyć, chyba masz gorączkę-
powiedziała zmartwionym głosem
Nastolatka
zrezygnowana poszła do swojej izby i za radą matki połozyła się
na łożu.
-A
może ja mam jakieś omamy?
Kinga :
Pomysł : 5/5
Zgodność z tematem : 5/5
Długość : 3/5
Błędy : 0/5
Razem : 13/20
Komentarz : Bardzo DUŻO błędów.
Dominika :
Pomysł : 4/5
Zgodność z tematem : 4/5
Długość : 3/5
Błędy : 0/5
Razem : 11/20
Ogólnie : 32/40
Isabell^^ :
„Morderca
Ludzi”
Rozdział
1 – „Pierwsza rozmowa”
Alfie
szedł ulicą. Był wieczór. Padał deszcz. Nadal nie mógł pojąć
jak to się mogło stać. Jego dziewczyna Amanda właśnie go
rzuciła. Gdy chłopak tak szedł przez miasto przed oczami jak
pociąg przeleciały mu te szczęśliwe chwile związku – pierwszy
pocałunek, wakacje i co najważniejsze skończenie tego samego
uniwersytetu w Anglii. Po paru minutach chłopak doszedł do domu.
Wszedł do niego, a później do swojego pokoju. Położył się na
łóżku. Za nim jak cień podążyła mama:
-
Co się stało? – zapytała mama stojąc w drzwiach pokoju.
-
Nic. – odpowiedział zły Alfie.
-
Przecież widzę, że coś się dzieje. Wiesz, że możesz mi
powiedzieć wszystko.
-
Tak, ale nawet nie wiesz jaki to ból o tym myśleć, a co dopiero
mówić.
-
Zerwałeś z Amandą?
-
Skąd wiedziałaś?
-
Matczyny instynkt.
Następnego
dnia w biurowcu, w którym pracował chłopak każdy wiedział, że
Amanda i on zerwali. Alfie powoli wszedł do swojego pokoju, a tuż
za nim Amanda.
-
Możemy pogadać? – spytała Amanda bardzo miłym głosem.
-
Nie, wiesz odejdź! Jesteś głupia! – krzyknął Alfie.
-
Jedna rozmowa. To nic wielkiego. Musimy sobie coś wyjaśnić.
-
Co?
-
Ja nie zerwałam z tobą, bo mam innego, po prostu nasza miłość
się wypaliła.
-
Jasne, już Ci wierzę.
-
Alfie, weź się nie zachowuj jak dziecko. Jesteśmy dorośli, mamy
pracę…
-
I wszystko przez ostatnie cztery lata robiliśmy razem. A więc?
-
No weź, zostańmy chociaż przyjaciółmi.
-
Nie!
-
Ok, jak chcesz.
Amanda
wyszła. Alfie został sam. Myślał o tym jak spławił swoją
„eks”. Może przyjaźń byłaby strzałem w dziesiątkę? Po
półgodzinie Alfie miał zamiar iść do Amandy, ale nagle odebrał
anonimowy telefon:
-
Słucham? – powiedział Alfie.
-
Witaj Alfie. Wiesz kogo tutaj mam? – powiedział nieznajomy.
-
Nie wiem, ale…
-
Amanda. Mówi Ci coś to imię?
-
Amanda? Moja była?
-
Brawo!
-
Kim jesteś? I co z nią zrobiłeś? – nagle przez głowę Alfiego
przelatywały najokropniejsze myśli.
-
Zgadnij! – krzyknął nieznajomy.
-
Nie mam pojęcia.
-
„Morderca Ludzi”. Mówi Ci to coś?
-
Ten okropny gościu, który jest w gazetach i, który zabija ludzi w
lesie i w górach?
-
Brawo Alfie!
-
Oddawaj Amandę.
-
Coś za coś.
-
Ok, to nasza pierwsza rozmowa. Nawet się nie znamy ,a ty już
chcesz pieniędzy?
-
Nie pieniędzy, tylko Klejnoty Nilu.
Po
tych słowach „Morderca Ludzi” się rozłączył. Teraz młody
chłopak stanął przed trudnym wyborem – albo będzie ratował
swoją byłą dziewczyną albo o niej zapomni.
Nagle
do pokoju weszła Anna, kuzynka Alfiego:
-
Co się stało? – zapytała łagodnie dziewczyna.
-
„Morderca Ludzi” porwał Amandę.
-
Twoją byłą? Musimy ją ratować.
-
Nie wiem.
-
Alfie, słuchaj. Ona już może Cię nie chce, ale to twoja
koleżanka. On zabija chyba, że damy mu okup.
-
On chce Klejnot Nilu. – powiedział zdenerwowany Alfie.
-
Co? Klejnot Nilu? Musimy jechać do Egiptu.
-
To musimy.
-
Ale przemyśl to. Poza tym, to ile czasu minęło od jej zniknięcia.
Z jakieś 40 minut?
-
Nie wiem. Straciłem poczucie czasu.
-
Wszystko będzie dobrze.
-
Może zostawić mnie na chwilę samego? – spytał Alfie.
-
Jasne. – Anna wyszła.
W
głowie Alfiego kłębiły się złe scenariusze. Czy TEN KTOŚ był
do tego zdolny? Kim on był i dlaczego wybrał Amandę? Chciał
rozpłakać się jak małe dziecko, ale był mężczyzną,
przynajmniej tak mu się wydawało. Nagle z jego oczu wyciekły łzy.
Łzy smutku. Dlaczego stracił dziewczynę, którą nadal kochał?
Może jej nie stracił na zawsze, ale powoli tak. Musiał ją
ratować, ale… czy to dobry pomysł? W końcu to ona go rzuciła.
Ale Alfie czuł, że musi ją ratować. Alfie wyszedł na korytarz i
powiedział do Anny:
-
Lecimy do Kairu! – krzyknął Alfie.
-
Super! – zawołała Anna.
Kinga :
Pomysł : 5/5
Zgodność z tematem : 5/5
Długość : 5/5
Błędy : 5/5
Razem : 20/20
Komentarz : Opowiadanie fajne. Mam nadzieję że napiszesz dalszą część i wyślesz mi ją.
Dominika :
Pomysł : 5/5
Zgodność z tematem : 4/5
Długość : 4/5
Błędy : 5/5
Razem : 18/20
Ogólnie : 38/40
Sylwia :
Mówiono mi wiele razy że życie nie jest sprawiedliwe, ale dowiedziałem się o tym tak naprawdę dopiero na własnej skórze.
Jak zwykle, nowa szkoła i durne spotkanie z dyrem. Żenujące, wolałbym już pójść na lekcje. Wszedłem do gabinetu i opadłem na dość wygodne krzesło przed biurkiem.
- Miło mi cię poznać Eddiesonie. Witam w mojej szkole… - Zaczął mężczyzna w okularach.
Zaczyna się, pomyślałem. Tyle razy już przez to przechodziłem. Prawie co semestr mnie wywalali. No i rozmawialiśmy o tym ile razy z tych szkół zostałem wylany. Oczywiście, na tym temacie dyrektor już nie mówił mi ‘Eddieson’ tylko ‘Miller’. Ton głosu też był ostrzejszy. No bo kto by chciał mieć w szkole ucznia na pałę.I wtedy to się zaczęło…
Drzwi się otworzyły a do pokoju wpadła jakaś laska. Że była ładna to mało powiedziane, ona była boska.Miała długie czarne włosy opadające na ramiona i plecy.Kocie oczy kryły jakąś tajemnicę.
Szybko zorientowałem się że rozdziawiłem usta.
- Panie dyrektorze… - Zaczęła szybko, kończyła powoli. Widać nie uważało się na lekcjach.
-Tak córciu? – Zapytał troskliwie dyrektor.
Ale przypał – córka dyrektora.A już się podniecałem.
- Ćśś! – Uciszyła go.
Zdenerwowana rozglądała się po pokoju i w końcu mnie zauważyła. Wybałuszyła oczy i się zarumieniła.
- Część. – Powiedziałem.
- Tato! – Zgania dyra. – Znaczy się… dyrektorze. – Poprawiła się szybko. – To taki nasz żart. – Wyjaśniła zwracając się do mnie.
- Taa, jasne. – Bąknąłem.
Tyle jest kłamstw o ojcu dyrektorze a ona palnęła o żarcie. Widać nie umie kłamać, jak ona sobie radzi w życiu...
Wybiegła z gabinetu. Pewnie idzie się zapaść pod ziemię czy coś w tym stylu. Nie dziwię się.Przecież to wstyd mieć ojca dyrektora. Ta…
Po tym jak skończyliśmy rozmowę powinienem pójść na lekcje i tak dalej. Ale po co, nie chce mi się. Pójdę jutro. Poszedłem więc w stronę wyjścia.
- Zrywasz się? – Usłyszałem za plecami przy bramie szkoły.
Odwróciłem się zaskoczony. Rzadko kiedy ktoś mnie przyłapuje, ludzie są do tego przyzwyczajeni. Uśmiecham się mimowolnie gdy widzę kto mi zwrócił uwagę.
- Co, córcia Dyrka wypełnia za niego obowiązki? – Kpię. – Swoja drogą ty chyba też masz teraz lekcje.
-Ćśśś! – Syknęła i kopnęła mnie w piszczel.
- Ał! – Krzyknąłem.
- Mówiłam że to taki żart.
- No, mówiłaś, ale ja nie muszę w to wierzyć.
Zmrużyła wściekle oczy, tak że skojarzyłem mojego kota gdy szykuje się do skoku.
- Nie mów nikomu. – Jęknęła załamując się.
- A co z tego będę miał? – Zapytałem.
W sumie nie zamierzałem nikomu mówić, ale korzyść to korzyść.
- Moją dozgonną wdzięczność i satysfakcję ze postąpiłeś słusznie?
Wybuchnąłem śmiechem. Odwróciłem się do niej plecami i poszedłem dalej.
- To ja idę po laptopa opublikować ciekawy wpis na facebooku.
Jęknęła i już się martwiłem że się poddała. Ale na szczęście nie, podbiegła do mnie i złapała za rękę. Pociągnęła ją tak że znów odwróciłem się do niej twarzą.
- Proszę. –Powiedziała tak żałośnie i przekonująco… Prawie się złamałem. Prawie.
Popatrzyłem w jej piękne oczy, w ich kącikach kryła się łza. No, złamałem się. Otworzyłem usta by powiedzieć że jej odpuszczę, ale ona mi przerwała.
- Powiedz mi czego chcesz a ja to zrobię.
Wirowało mi w głowie milion kosztownych zachcianek. Ale w końcu wypaliłem:
- Korki.
-Co?
-Chcę od ciebie korków z matmy. – Tłumaczę.
- Okey, jestem całkiem dobra z matmy. Ale… to naprawdę wszystko czego chcesz?
I znów wymarzył mi się skuter czy nowe PlayStation.Ale spojrzałem w jej oczy, przepełnione już nadzieją. I… nie oszukujmy się zjechałem z tym spojrzeniem trochę niżej. Rany…
- Na pewno.
- Kiedy i gdzie?
Poszliśmy na spacer ustalając szczegóły spotkań. Nie chodziło mi tak naprawdę o matmę. Chodziło mi o wspólny czas spędzony razem.
Ale wtedy widziałem w niej tylko wygląd.
Przez tydzień Diana udzielała mi wykładów. Nie szło nam najlepiej bo co chwile żartowaliśmy. A gdy mnie uczyła to nie skupiałem się na pierwiastkach tylko na Emm… jej włosach.
Ale w Sobotę, w końcu nie wytrzymała.
- Czy ty w ogóle starasz się to zrozumieć?
- Eee… Nie.
- Nie. – Powtórzyła.
- Nie. – Potaknąłem.
-To po co ci jestem?
Przez chwile obmyślałem jak sformułować odpowiedź. Ale wpadłem tylko na jedną rzecz.Pocałowałem ją.
Reakcja natychmiastowa, odrzucenie. Oderwała się ode mnie i uciekła.
Chyba się pośpieszyłem.
Nie było jej w poniedziałek ani wtorek. Pojawiła się dopiero w środę. A ja oczywiście po lekcjach ją dorwałem.
- Diana! – Krzyczę gdy dotarła już do parku.
- O! Hej.– Wita się jakby nigdy nic.
- Pamiętasz może, ten…
- Pocałunek? Tak.
- Nie jesteś zła?
- Nie.
- Ale uciekłaś.
- Bo mnie zaskoczyłeś.
- Dlaczego nie przyszłaś do szkoły?
- Bo miałam wirusa po tej pizzie którą jedliśmy w piątek.
- Więc…
- Więc…
- Co z nami?
- Co z nami, pytasz.
Zatrzymała się i po prostu rzuciła. Skoczyła na mnie, zawiesiła się na mojej szyi i całowała namiętnie. Odwzajemniłem to. Tak zaczął się nasz ‘idealny’ związek.
- Ale nie mówmy mojemu tacie, nienawidzi cię za twoja świetną frekwencje i oceny.
Wtedy poczułem że zależy mi na niej bardziej niż na innych. Ale oczywiście, wszystko ma swój początek i koniec. To się zdarzyło miesiąc po początku.
Jak zwykle wracaliśmy razem do mojego domu. Niestety dyr wracał wcześniej. Tak trochę się całowaliśmy w parku gdy on przechodził. Jak to troskliwi ojcowie z filmów, zareagował najgorzej ze wszystkich możliwości.
Podbiegł i nas rozdzielił. Zaczął przeklinać, co mnie zdziwiło.I był wykład.
- Nigdy nie chce cię z nią widzieć ty cholero! Dlaczego akurat moja córka!?
- Bo… jest ładna. – Puściłem jej przy okazji oko by zaznaczyć że to nie wszystko.
- Nigdy więcej go nie zobaczysz Diana!
- Ale tato! – Krzyknęła z rozpaczą.
- Dzwonię do twojego ojca Miller! Będzie zachwycony.
Udało mi się jeszcze z nią pożegnać.Było krótkie. Na początku się przytulaliśmy.
- Mam nadzieję że w Anglii będzie ci dobrze. – Powiedziała a łza ściekła jej po policzku. Wytarłem ją delikatnie.
- A ty poradź sobie jakoś.
- Będę tęsknić.
- Ja też. – I wtedy poleciała jej druga i trzecia łza.
- Jesteś pewna że wszystko w porządku?
- Tak.
Nie umiała kłamać. Pogłaskałem ją po włosach i pocałowałem. Już po raz ostatni.
Po raz pierwszy w życiu byłem bliski załamania nerwowego. Następny miesiąc był i gorszy i lepszy. Gorszy, bo wysłano mnie do Anglii, do szkoły mojego ojca. Z internatem. Lepszy, bo poznałem Gadułę, a życie w domu Anubisa nie było takie złe.
Ale… nigdy nie zapomnę Diany, nigdy nie zapomnę tego uczucia.
Kinga :
Pomysł : 5/5
Zgodność z tematem : 5/5
Długość : 5/5
Błędy : 5/5
Razem : 20/20
Komentarz : Opowiadanie EXTRA. Brak błędów itd. <3
Dominika :
Ogólnie : 39/40
Dominika :
Pomysł : 5/5
Zgodność z tematem : 4/5
Długość : 5/5
Błędy : 5/5
Razem : 19/20
Ogólnie : 39/40
Arianna :
Mara cicho zeszła na dół. Skierowała się w stronę drzwi do piwnicy. Nie powinna była tego robić, ale musiała wiedzieć gdzie tak ciągle wymyka się Jerome. Mówił jej o wszystkim, ale temat nocnych ucieczek omijał szerokim łukiem. Bała się, że znowu się w coś wpakuję. Ostrożnie otworzyła drzwi. Zaskrzypiały. Zacisnęła usta, ale z gabinetu Victora nie dochodziły żadne dźwięki. Delikatnie pociągnęła za klamkę. Zeszła na dół po kamiennych schodach. Nerwowo oglądała się po kątach. Wprawdzie nie wierzyła w zjawy ani potwory, ale w nocy może zdarzyć się wszystko. Starała się nie dotykać ścian i wiszących na nich pajęczyn. Zobaczyła kładkę. Widocznie ktoś zrobił sobie dobrą trasę. Mimo to kładka nie wyglądała na stabilną. Mara była pewna, że pod nią na pewno by się złamała. Już miała zawrócić, ale pomyślała o Jeromie. Nie, nie może go tu zostawić. Nabrała powietrza w płuca i weszła na kładkę. Ostrożnie stawiała kolejne kroki na chwiejącej się deseczce. Zachwiała się lekko. Szybko przebiegła na drugą stronę. Odetchnęła z ulgą. Usłyszała głosy, dochodzące z głębi korytarza. Przyśpieszyła kroku. Ujrzała Jeroma i Patricię. Łzy popłynęły jej z oczu. Nie dopuszczała tego do świadomości. A jednak to prawda. Wyszła zza rogu. Zaczęła krzyczeć. Nie chciała słyszeć głosu Jeroma. Ale on wcale się nie tłumaczył. Wołał coś. Mara nie chciała nic rozumieć, była zbyt roztrzęsiona. Nagle wszystkie słowa zlepiły się jedną całość. „Maro uważaj”! Odwróciła się i zobaczyła lecące na nią kowadło. Zamarła.
Mara powoli otworzyła oczy. Był ranek. Znajdowała się w swoim pokoju. Z trudem przypomniała sobie nocne wydarzenia. Łzy popłynęły jej z oczu. Do pokoju wszedł Jerome. Usiadł na krawędzi łóżka i schował twarz w dłoniach.
- Więc już wiesz…
- O Tobie i Patricii? Nietrudno było nie zauważyć!
- Co?! – poderwał się z łóżka – Nie! Mówiłem o sibunie.
- Sibunie? – zdziwiła się Mara – CO to jest?
Jerome złapał ją za rękę i opowiedział całą historię. O tym jak był zastraszany przez Rufusa, Sarze, klątwie Niny… Mara dopasowywała element do kolejnego i tak złożyła wszystkie w jedną całość. Teraz rozumiała czemu jej koledzy ciągle się wymykali.
- Ale wtedy… widziałam tylko ciebie i Patricię… – głos jej się złamał
Jerome uśmiechnął się lekko.
- Staliśmy najbliżej ciebie. Przecież byli tam jeszcze Fabian, Nina, Alfie, Eddie i Joy. Kiedy to kowadło na ciebie leciało… Strasznie się bałem. Całe szczęście, że w porę cię odepchnąłem.
-Uratowałeś mnie?! – Mara otworzyła szeroko usta
Jerome podwinął rękaw swetra i pokazał bandaż zawiązany na ręce.
-‘Tycie’ draśnięcie – zaśmiał się – Nic mi nie będzie. Alfie przwoła Ufo i mnie uzdrowią.
Mara otarła łzy z twarzy.
- Przepraszam cię! Teraz rozumiem. Chciałeś mnie chronić, te wszystkie kłamstwa związane z nocnym wychodzeniem… Wybaczysz mi?
Jeromowi kamień spadł z serca. Nareszcie koniec kłamstw i tajemnic. Już nie muszą niczego przed sobą ukrywać. Przygarnął ją do siebie i cicho wyszeptał – Nie zostawię Cię…
Kinga :
Pomysł : 5/5
Zgodność z tematem : 5/5
Długość : 4/5
Błędy : 4,5/5
Razem : 18,5/20
Komentarz : Opowiadanie fajne. Jeden błąd... więc super. Troszkę krótkie :c
Dominika :
Ogólnie : 36/40
Okej , więc to koniec. Gratulujemy. Teraz ogólna punktacja :
» Zuza // ilovesibuna « WYPISANA
Dominika :
Pomysł : 4/5
Zgodność z tematem : 5/5
Długość : 4/5
Błędy : 4,5/5
Razem : 17,5/20
Ogólnie : 36/40
Okej , więc to koniec. Gratulujemy. Teraz ogólna punktacja :
» Ania // house-of-anubis-info « 32 pkt.
» Rutter HOA «
» Isabell^^ // scenariusze-tda--by-nina « 38 pkt.
» Ita // scenariusze-houseofanubis «
» Sylwia // wszystko-o-tda « 39 pkt.
» Resmin « 32 pkt.
» Arianna « 36 pkt.
W tym etapie odpada :
Rutter HOA - ponieważ nie oddał pracy .
Zuza się wypisała . Więc do następnego etapu przechodzą :
~ Ania
~ Isabell^^
~ Sylwia
~ Resmin
~ Arianna
~ Ita
A więc :
ETAP 2
Zadaniem w etapie dwa jest stworzenie nagłówka. Rozmiar nie gra roli. Oczywiście tematyka jest jedna :
House of Anubis
A to z kim / czym każdy musi zrobić nagłówek :
- Ania : Senkhara
- Isabell^^ : Rufus Zeno / Kolektor
- Sylwia : Maska Anubisa i złote łzy
- Resmin - Rodzice Sary
- Arianna - Victor Rodenmaar Senior lub Junior .
- Ita : Domek dla lalek
+ Zadanie dodatkowe za 5 pkt .
Waszym zadaniem jest wykonać 2 awatary z waszymi aktorami podanymi wyżej.
CZAS DO 16.10.12
+ PRZEPRASZAM ITA ZA NIEDODANIE CIEBIE.
TWOJA PRACA ZOSTANIE OCENIONA I DODANA W NAJBLIŻSZYCH DNIACH.
» Arianna « 36 pkt.
W tym etapie odpada :
Rutter HOA - ponieważ nie oddał pracy .
Zuza się wypisała . Więc do następnego etapu przechodzą :
~ Ania
~ Isabell^^
~ Sylwia
~ Resmin
~ Arianna
~ Ita
A więc :
ETAP 2
Zadaniem w etapie dwa jest stworzenie nagłówka. Rozmiar nie gra roli. Oczywiście tematyka jest jedna :
House of Anubis
A to z kim / czym każdy musi zrobić nagłówek :
- Ania : Senkhara
- Isabell^^ : Rufus Zeno / Kolektor
- Sylwia : Maska Anubisa i złote łzy
- Resmin - Rodzice Sary
- Arianna - Victor Rodenmaar Senior lub Junior .
- Ita : Domek dla lalek
+ Zadanie dodatkowe za 5 pkt .
Waszym zadaniem jest wykonać 2 awatary z waszymi aktorami podanymi wyżej.
CZAS DO 16.10.12
+ PRZEPRASZAM ITA ZA NIEDODANIE CIEBIE.
TWOJA PRACA ZOSTANIE OCENIONA I DODANA W NAJBLIŻSZYCH DNIACH.
Kinga i Dominika
Sorry za błędy ,ale nic nie poradzę na moją dysortografię ;/
OdpowiedzUsuńNajlepsze Arianny ! Uwielbiam wszystko co jest z Jeromem!!! :D
OdpowiedzUsuń